czwartek, 18 sierpnia 2022

[RELACJA] Artyści i zespoły, które odkryłam na Soundrive Festival 2022

Nagrobki na Soundrive Festival

Po raz pierwszy byłam na Soundrive Festival i najprawdopodobniej po raz ostatni. Jak poinformowali organizatorzy, to koniec święta muzyki niezależnej w Gdańsku. Pomimo tej informacji przygotowałam zestawienie interesujących artystów, których twórczość poznałam na wydarzeniu. Znajdziecie tutaj m.in. Mahjong, Siema Ziemia czy Sklepy Cynamonowe.


- Zagrało tu setki artystów z całego świata. Nie wiemy, ilu z nich odkryliśmy, a ilu zakończyło kariery, zanim zdążyły one eksplodować. Wielu z nich dziś występuje na wielkich festiwalach - czytamy w poście Soundrive Festival.  - Ale nasza misja dobiegła końca. Soundrive Festival dotarł do ściany i nie może już funkcjonować, aby dalej cieszyć. Musimy się pożegnać, podziękować wszystkim za udział, współpracę, wsparcie i dobrą energię. Być może w przyszłości znów się spotkamy. 


Już kilka dni wcześniej organizator imprezy dawał do zrozumienia na swoich socialach, że to ostateczny koniec wydarzenia. Jestem zaskoczona, bo z roku na rok o wydarzeniu robiło się coraz głośniej, a tegoroczny line up nie wskazywał na kryzys. Niestety, pozostaje nam czekać na dalsze informacje i mieć nadzieję, że pojawi się zastępca Soundrive'a.


Mimo wszystko warto przyjrzeć się tegorocznej edycji i nie przysłaniać jej wiadomością o końcu. Dla mnie wydarzenie będzie niezapomniane ze względu na to, że byłam po raz pierwszy na tej imprezie. 


Jak mogę określić festiwal jednym słowem? Intensywny. Koncerty rozpoczynały się już po godzinie 16:30 i trwały do północy. Na 4scenach w ciągu 5 dni wystąpiło 100 artystów - solo, jak i zespoły. Występy dzieliła zazwyczaj 15-minutowa przerwa. Biegałam od klubu do klubu jak szalona i to było świetne. Nie mogłam narzekać na nudę, każdy muzyczny zajawkowicz znalazł coś dla siebie - od rapu, elektroniki po mocne, brudne granie. To, co wyróżnia to wydarzenie, to właśnie miejsce - słynna Gdańska Stocznia, od kilku lat Elektryków - miejsce znane wszystkim fanom muzyki i imprez. Nie zapomnę uczucia uczestniczenia w koncercie w klubie, kiedy na zewnątrz jest jasno i upalnie. Jednak ciemne kotary sprawdziły się w 100 %. 

Niestety, nie udało mi się być na całym festiwalu, ale zaliczyłam trzy dni. Oto zestawienie artystów i zespołów, które miałam okazję odkryć na Soundrive bądź usłyszeć na żywo po raz pierwszy. Polecam wszystkich! Kolejność przypadkowa.


1. Chair

Swoją muzykę określają jako Country Porn Punk. Dla mnie brzmi zachęcająco. Wystąpili nawet w Dzień Dobry TVN (i to nie raz), a ich występ był nietuzinkowy. Hubert Kurkiewicz i Cura poznali się przez internet i też tak tworzą. Nazwa grupy wzięła się z tego, że są fanami krzeseł i o tych meblach rozpoczęli pisanie kawałków. Brzmi jeszcze bardziej nietuzinkowo? A na scenie robią show - rzucają pieniędzmi (chyba nie były prawdziwe XD) i krawatami w publiczność. Po prostu ogień. Ich droga jest obiecująca - zagrali na Offie, byli w tv śniadaniowej. Jeszcze niejedno pokażą, zagrają i na pewno zaskoczą. 


2. Sweyzee 

Totalna miłość od pierwszego wejrzenia i usłyszenia. Jeśli są tu tacy, którzy myślą, że punk i rock n roll nie żyją, to muszą czym prędzej posłuchać Sweyzee. Kapela obsypana w brokat i ubrana kolorowe stroje "niszczy" scenę. DOSŁOWNIE! Karl w epickim makijażu scenicznym pokazuje klatę, język i rozgrzewa publiczność do czerwoności. Na nudę narzekać nikt nie będzie - nawet jeśli muzyka rockowa to nie Twoje klimaty.  Podobno inicjatorką powstania bandu jest...mama Aleksandra. Akcja na jedną noc z okazji imprezy urodzinowej zakończyła się powstaniem zespołu. Ze Swayzee raczkują, ale w muzyce siedzą od lat. Nazwa zaczerpnęli z serialu Chłopaki z baraków i za to kolejny plus. Wydali album  Greates Hits. Mega się jaram i czekam na więcej! Szczególnie na więcej koncertów. 



3. Thekayetan 

Ostatnio o Thekayetan jest głośno za sprawą duetu z Mery Spolsky w kawałku Hebefrenicze. Chyba lepszego collabu nie mogli sobie wyobrazić fani zarówno Mery, jak i Thekayetan. Przed współpracą z Mery, nagrał także Pole widzenia z Reni Jusis. Poznański muzyk nie zgadza się na kompromisy, idzie wytyczoną przez siebie ścieżką, tworząc elektro numery z mocnym bitem i niebanalnym tekstem. Pierwsze skojarzenie - męska wersja Mery Spolsky (traktujcie to jako komplement). Śpiewa m.in. o problemach osób LGBTQIA+ w Polsce. Rok temu zadebiutował z krążkiem Dla nas dom, który został wydany pod szyldem Kayaxu w ramach projektu My Name Is New. Jesienią szykuje się premiera drugiego albumu. Mam nadzieję, że będzie to okazja do pogrania na żywo. Jedyny minus koncertu na Soundrive - godzina występu. Niestety, po 17:00 trudniej zachęcić publikę do tańca.



4. Ala|Zastary

Tegoroczny Soundrive pokazał mi jak daleko jestem w tyle z ogólnopolską sceną muzyczną. Czy pamiętacie Alę Boratyn z Blogu 27? Teraz gra wraz z mężem Jakubem Sikorą w duecie Ala|Zastary. Świeżo upieczone małżeństwo na festiwalu zagrało będąc w podróży poślubnej. Tworzą elektro z chillowym klimatem uznanym jako indie pop. Mają nowe kawałki, a najbardziej spodobał mi się numer "Za dużo procentów". Będzie katowane na słuchawkach po premierze. 



P.S. Ktoś może pomyśleć - ile jeszcze Ali wypominany będzie Blog 27? Sorry, to moje dzieciństwo i przeżyłam niemały szok, kiedy okazało się, że Ala to ta Ala. Cieszę się, że odnalazła swój styl i tworzy dalej. Alicja potrafi zaskoczyć!

5. Nagrobki

Po raz pierwszy gdańską kapelę Nagrobki usłyszałam na żywo podczas Soundrive. Drugi dzień festiwalu należał do nich! Od samego początku grali na scenie z Kubą z Wczasów, chociaż grali to za dużo powiedziane. Kuba stał nieruchomo niczym mumia przez niemal cały występ. Podczas wykonu pojawiły się także dwie tancerki. Jedna z nich instruowała aerobik dla publiczności. Lepsze to niż pogo. Jeżeli chodzi i muzykę - wysoki poziom i zbyt realistycznie teksty jak na polskie realia. Traktują o śmierci, przemijaniu czy byciu Polakiem. Można trafić w dołek bądź dół. Maciej Salamon i Adam Witkowski tworzą także muzykę do spektakli teatralnych. Warto sprawdzić, szczególnie, jeżeli jesteście z Pomorza. W końcu to "nasi". 



5. Czechoslovakia

Kolejny zespół, który brzmiał znajomo, ale z twórczością zaznajomiłam się podczas festiwalu. Czechoslovakia to także reprezentacja Trójmiasta. Piosenki - melancholijne i refleksyjne. Trochę to się gryzie z różowo-żółtymi barwami składu. Słuchając ich czułam się tak jak ponad dekadę temu, gdy odkrywałam Happysad. Porównanie być może zbyt dalekie, bo ich muzyka ma więcej pazura i gitar. Czuć słodko-gorzki smak w tekstach. Jak sami mówią, czasem jest jak w czeskim filmie. 



6. St. John

Gdyński zespół powstał ponad rok temu, ale jego skład znany jest fanom Blindead czy Octopussy. Jan Galbas grał między innymi w Ampacity i Octopussy; Konrad Ciesielski to perkusista Blindead, Octopussy i Tranquilizer; Piotr Danielewicz również był związany z Octopussy, Michał Młyniec występował z The Shipyard i Sautrus, a Michał Banasik z Tranquilizer i Nową Ziemią. Czarno-biały klimat, mroczna muzyka w starym, dobrym bluerockowym stylu. Jak mówią, muzyka do tańca i płaczu. Wszystko na wysokim poziomie. To trzeba usłyszeć!




7. Sklepy  Cynamonowe 

Nie jestem wielką fanką ciężkiego grania, ale Sklepy Cynamonowe niezwykle przypały mi do gustu. Wielki plus za śpiewanie w języku polskim. Są nieco incognito, bo nie znajdziemy ich w social mediach. Nazwa składu, jak nietrudno się domyślić, wiążę się z B. Schulzem. To jedna z ulubionych książek wokalisty Mateusza Romanowskiego, a nazwę wymyśliła jego dziewczyna Agata Hudomięt. Nie znajdziemy w ich twórczości nawiązania do opowiadań pisarza. 


Określają siebie jako hooligan emo. Na Soundrive zagrali pierwszy koncert, to także ich powrót po 4 latach od nagrania debiutanckiej EP-ki. Cieszę się, że powrócili specjalnie dla uczestników festiwalu. Mam nadzieję, że występ dał im motywację do dalszego tworzenia. Sądząc po reakcji publiki, na pewno zyskali nowych fanów. Będę ich bacznie obserwować. 

8. Siema Ziemia

Uwielbiam! Uwielbiam jazz i szaleństwo w ich wykonaniu. Poznański zespół, gdzie głównodowodzącym instrumentem jest saksofon okraszony elektroniką, a nawet muzyką klubową. To, co Kacper Krupa wyczynia z saksofonem i jego ruchy - czapki z głów! Rozruszali publiczność. Bardzo ciekawe doświadczenie. Sprawdźcie, nawet jeśli jazz jest dla Was odległy. 



9. Żurawie  

Band z Gdyni i Sopotu otworzył tegoroczny Soundrive Festival. Grają noise rock. Gdzie zespół o takiej nazwie mógł zagrać? Tylko na stoczni w towarzystwie żurawi portowych. A ta nazwa jeszcze bardziej podkreśla trójmiejskie pochodzenie tria. 


Obecnie są w trasie klubowej wraz z Pastrami. W ubiegłym roku wydali debiutancki album Poza zasięgiem. Podoba mi się ich energia i teksty o brutalnej rzeczywistości. 

10. Bałtyk

Duet nie jest związany z Wybrzeżem, a z Warszawą. Ubrani w niebieskie dresy Adidasa, idealnie stylówką wkomponowali się w stylistykę sceny Plenum. Podoba mi się spokój w głosie wokalisty, brzęczenie gitary w tle i instrumenty elektroniczne. Przy ich muzyce można odpocząć i oddać się refleksji. Czekam na jesienne wieczory z ich nowym albumem, którego premiera za nieco ponad miesiąc. 



11. Jakub LDDV

Sample z Ewą Sonnet i nawiązanie do filmu Poranek Kojota w jednym kawałku? To zrobił Jakub LDDV w ARENBI. Raper z Trójmiasta, ale za rapera się nie uważa. Ciekawe bity i sample, super rozgrzewa publikę. Ja to kupuję. Dla mnie to perełka w alternatywnym rapie. 



12. Sneaky Jesus

Kolejna reprezentacja instrumentalnego jazzu, tym razem z Wrocławia. Tutaj także rządzi saksofon, na którym gra Matylda Gerber. Kwartet łączy breakout, polski jazz, dub, hardcore punk, psych rock i nawet rap. Istna mieszanka wybuchowa. 



Pracują nad nowym albumem, ale fanom jazzu na pewno przypadnie do gustu debiut For Joseph Riddle. Słychać i widać, że bawią się muzyką i czerpią z niej ogromną radość. Koncert obejrzało i wysłuchało wielu festiwalowiczów. Pojawili się też fani z logiem bandu na czapkach czy koszulkach. Na Soundrivie na pewno zebrali kolejne fanowskie żniwo. 

13. Mahjong

Jestem pod wrażeniem mojej rówieśniczki (rocznik '99) Mai Kozłowskiej, która pochodzi ze Świnoujścia, ale obecnie studiuje we Wrocławiu. Maja jest multiinstrumentalistką, wokalistką i autorką tekstów. Jej ep-ka Blue została wydana przez holenderską wytwórnię Geertruida, co pokazuje, że ma potencjał na międzynarodową scenę. Wraz ze swoim zespołem zabiera słuchaczy w intymną, spokojną krainę. Niczym do innego, równoległego świata, gdzie panuje ukojenie. 



14. Pastry

Trójmiejskie Pastry pojawiły się w moim życiu ponad rok temu, kiedy Ala Lisowiec (perkusistka) i Marcel Bańka (gitarzysta) odwiedzili mnie podczas audycji Wypłyń na bałtyckiej fali. Jarali się występem na Soundrive i mogą być z siebie dumni! Dali super show, zgromadzili publikę pod sceną i dobrze się bawili. Zapowiedzieli nowy album na jesień, a ja już przebieram nogami. Nowe kawałki brzmią świeżo i naprawdę wpadną niejednemu w ucho. Są młodzi, ambitni i mają swój styl. Smacznie! 



Co chciałam zobaczyć, ale się nie udało. Polecam sprawdzić - Jeszcze, Sea Saw, Jakub Skorupa, Raf Skowroński, Van Cyklop i Róża. 


To przykre, że impreza o takiej renomie i popularności znika z festiwalowej mapy Trójmiasta. Trzymam kciuki i liczę na to, że to chwilowe problemy. Mam nadzieję, że Soundrive bądź inna impreza z muzyką niezależną zawita w nasze rejony. Może zabrzmi to zbyt patetycznie, ale alternatywę trzeba promować i robić wszystko, aby docierała do szerszego grona. Młodzi i niszowi artyści potrzebują tego wsparcia. Mimo wszystko do zobaczenia! 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz